aaa4 |
Łepek ;] |
|
|
Dołączył: 15 Mar 2017 |
Posty: 4 |
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
|
|
|
|
|
|
Zniechecala ja niemoznosc obslugiwania kontrolek. Przynajmniej byl tam centralny odbiornik, a nie sluchawki, ktorych uzywali na statku. Mavra szybko nauczyla Renarda strojenia radia, kontroli zasilania i tym podobnych rzeczy. W koncu byla z niego zadowolona.-Mavra Chang do Obie - powiedziala. - Obie, slyszysz mnie?
-Bylem ciekaw, kiedy na to wpadniesz - natychmiast odezwal sie cieply, ludzki glos komputera.
-Darujmy sobie te wstepy. Nie jestesmy komputerami - odpowiedziala. - Obie, jaka tam teraz jest sytuacja?
-Zla - oznajmil komputer. - Ben ma calkowita kontrole nad wszystkim. Och, oczywiscie, moge pozwolic sobie na cos takiego, ale poza dzialaniem na jego komende, nie zrobie nic, co mialoby jakies znaczenie, no i nie moge go powstrzymac. Co gorsza, Nikki Zinder i jej corka ani drgnely, mimo mojego polecenia i byly tutaj, kiedy Ben wszedl do komory. Pojmal je.
-Co takiego? - wykrzykneli chorem Renard i Mavra. Oboje zaczeli mowic naraz, przerywajac sobie w pol zadania i Obie musial zaczekac, az sie uspokoja.
W koncu, kiedy sie uciszyli, Obie wyjasnil:
-Spedzilem wiekszosc czasu na badaniu Studni - powiedzial. - Wnet odkrylem, ze jesli zadam szczegolowe pytania o ograniczonym zakresie, komputer Studni udzieli na nie odpowiedzi. Zanim to sie stalo, Trelig, Julin i doktor Zinder, na ktorych mi zalezalo, juz przekroczyli prog. Wykrylem ich, probujac uzyskac dane o doktorze Zinderze, ale bylo juz za pozno. Jedyne, co mi pozostalo, to zasugerowac, by znalazl sie w wysokotechnologicznym szesciokacie. Pomysl byl dostatecznie prosty; moglem sobie z tym poradzic. Tak wiec, kiedy w kilka dni pozniej w progi Studni wkroczyli Renard i Nikki, bylem na to przygotowany. Renardzie, uczynilem z ciebie Agitarianina, wiedzac, ze Trelig jest w Makiem, a te dwa szesciokaty sasiaduja ze soba. Glownie dlatego. Myslalem, ze bedziesz mial na niego oko.
Agitarianin kiwnal glowa. To wiele wyjasnialo, eliminowalo niekontrolowany przypadek, z ktorym musialby sie pogodzic.
-Jednak Nikki nie byla gotowa - ciagnal Obie. - Zdana na sama siebie zaginelaby w Swiecie Studni, a ja nie moglem uczynic z niej Oolakasha, tak jak z jej ojca. Studnia przestrzega; praw, ktore sa raczej skomplikowane, ona po prostu nie pasowala do wymagan Oolakash. Tak wiec uznalem, ze mozna zrobic tylko jedno: przechwycilem! ja, wlasciwie w locie, ujmijmy to w ten sposob. Przeszla z Wrot Studni do matematycznego czyscca, skad sprowadzilem ja do siebie poprzez wielki spodek na Dole, by odtworzyc ja w centrum kontrolnym za pomoca mniejszego spodka. Wyleczylem ja z uzaleznienia od gabki, pomoglem usunac nadwage. Teraz wyglada naprawde slicznie. Moze tylko jedno bylo dla mnie niespodzianka, to ze byla w ciazy.
I znowu rozleglo sie choralne "Co? Jak?".
-To twoje dziecko, Renardzie -: odpowiedzial Obie. - W Teliaginie, kiedy oboje cierpieliscie z powodu gabki i wydawalo sie wam, ze umrzecie. Przypominasz sobie?
Renard zupelnie! o tym zapomnial. Nawet gdy mu [link widoczny dla zalogowanych]
Obie o tym mowil, ledwie mogl sobie przypomniec.
-Potrzebne mi byly rece i potrzebni mi byli ludzie - mowil dalej Obie. - Pozwolilem wiec, by urodzila dziecko: dziewczynke, ktorej nadala imie Mavra, po tobie, Mavro Chang. Wywarlas na niej spore wrazenie.
Mavre mile to polaskotalo. |
|